niedziela, 13 marca 2011

Kałasznikow czyli nigdzie nie pojedziesz


„Nigdzie nie pojedziesz” – to była pierwsza reakcja mojej drugiej połowy, gdy – zafascynowany zdjęciami Filipa z Etiopii – po raz pierwszy wyraziłem zainteresowanie obejrzenia tego wszystkiego na żywo. „Za dużo broni widziałam na tych zdjęciach”.

Strażnik w parnku narodowym Simien
Jadąc po raz pierwszy do kraju Trzeciego Świata, w Nieznane, mamy dużo obaw, również tych na pograniczu świadomości. Insekty, choroby, osobiste bezpieczeństwo. Wyobraźnia pracuje, podsycana znanymi z młodości awanturniczymi relacjami Kapuścińskiego oraz migawkami z wiadomości, które z założenia mają szkować („if it bleeds – it leads…”). Kałasznikow na zdjęciach tę wyobraźnię podsyca.

Strażnik klasztoru
I rzeczywiście, broni widziałem sporo w Etiopii, ale ani razu nie czułem się zagrożony, nawet ani razu nie czułem się nieswojo. Jak to możliwe?

Kałasznikow czy inna broń spełnia tą samą rolę, jaką spełnia telefon komórkowy i świadomość szybkiego przybycia policji, jeśli zajdzie taka potrzeba. U nas po prostu dzwonisz po pomoc, i sama ta ewentualność powstrzymuje intruzów i agresorów. W kraju sporych odległości, słabej infrastruktury, tę rolę spełnia manifestacja siły w postaci połyskującej lufy.

Strażnik klasztoru 2
Kto i dlaczego pokazuje się z tą bronią? Zamieszczone zdjęcia to parę typowych przykładów: strażnicy klasztorów i ich majątku w postaci zabytków i starych ksiąg, dozorcy ciężkich maszyn drogowych stojących na odludziu w górach. Oraz strażnik w parku narodowym Simien – którego ‘wypożyczenie’ jest obowiązkowe. „Na leopardy” – usłyszałem w odpowiedzi na moje wątpliwości.  Broń mają również żołnierze na obszarze przygranicznym z Erytreą – tak jak nasi WOPiści.

Ważna nauka jest taka: widzisz broń na zdjęciach, a to co czujesz – wynika z filtru kulturowego i wyobrażenia, jakim dysponujesz. Mało brakowało – abym przez to wyobrażenie nie wybrał się do Afryki. Ile jeszcze tematów przepuszczamy przez taki filtr stereotypu z telewizji?
Strażnik Debre Damo
Blisko granicy z Erytreą


4 komentarze:

  1. Zapomniałem jeszcze dopisać, że w pewnym rejonie sprzedaje się jako pamiątki repliki kałasznikowa wystrugane z kory drzewnej. Jedni się śmieją widząc takiego suwenira, innym uśmiech tężeje na twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Śmiem przypuszczać, że większość tematów przepuszczamy przez taki filtr: obraz muzułmanów, choroby (jak byłam w Indiach 1 osoba zachorowała na SARS na ponad miliardowe społeczeństwo) ale w polskiej świadomości tam już panowała epidemia...zatłoczenie środków transportu, oraz najbardziej zniekształcony obraz, że na świecie panuje tylko przemoc, zło a ludzie są nieprzyjaźni...

    OdpowiedzUsuń
  3. Media robią swoje. Poza tym obawiamy się nieznanego. Dodatkowo jak się ma rodzinę, dzieci i... coraz więcej lat to kwestie bezpieczeństwa też mają wyższą rangę.

    Monika

    OdpowiedzUsuń
  4. To prawda, z wiekiem i odpowiedzialnością rośnie popyt na bezpieczeństwo, ale z drugiej strony subiektywna ocena bezpieczeństwa na podstawie błędnej interpretacji strzępów (przefiltrowanej w mediach) informacji - jest oderwana od faktów i rzeczywistości. A więc boimy się czegoś, czego nie ma.
    Podczas rejsu po Tana Hayk (jeziorze) rozmawiałem z 65-letnią kobieta z Irlandii, która podróżowała sama, ciesząc się słońcem i życiem. Myślę, że 90% osób w jej wieku złapałoby się za głowę tylko na sam pomysł, żeby pojechać do Etiopii.

    OdpowiedzUsuń