środa, 2 marca 2011

Film drogi

Jest w tym jakiś rytuał – premierzać kraj w rytmie noclegów i poszczególnych etapów. Krajobazy mijają, zmieniają się, główną dekoracją jest auto, w którym spędzasz całe dnie. Do tej pory taka romantyka znana mi była z kina, dzisiaj jestem w niej zanurzony.

Przed moimi oczami przewija się krajobraz. Asfalt czy ubita ziemia, góry lub płaskowyż, środek miasta czy odludzie. Ciągle świeci to samo, ostre słońce na niezmiennie bezchmurnym niebie. Dzień przebiega według rytmu: wyjazd – przerwa – dojechanie. Duże wrażenie robią na mnie odwiedziny przydrożnych kafejek – które oczywiście zupełnie nie przypominają tego, co za kafejkę uważamy my. Są to zawsze więcej niż skromne warunki, ale ludzie niezmiennie się do Ciebie uśmiechają.

Jest w tym coś niezwykłego – podzwiać krajobrazy, pozdrawiać ludzi z okna samochodu, widzieć krzyczące dzieci w swoim kierunku, sprawnie omijać stada bydła, wiedząc, że jest tu się prawodpodbnie raz w życiu.
Tam gdzie się zatrzymujemy, podchodzą dzieci i młodzi chłopcy. Rozmowy, jakie się z nimi przeprowadza, robia wrazenie. Nawet jeśli chcą coś sprzedać, albo proszą o długopis czy o pieniądze, spotykając się z odmową, nie obrażają się. Są ciekawe Ciebie, chcą rozmawiać dalej. Często rozmowa odbywa się niemal bez słów.

Oczy dzieci są – jak tylko złapiesz z nimi dłuższy kontakt wzrokowy – niesamowite. Powiesz 'salam' (jako powitanie) - uśmiechają się, czasem trochę wstydzą, próbują rozmawiać nawet niemal nie znając angielskiego. Cieszą się, że moga zadać pytanie czy odpowiedzieć. Uśmiech jest zniewalający.

Takie proste, przygodne rozmowy robią na mnie za każdym razem duze wrażenie. Kontakt jest taki bezpośredni – my, ludzie Zachodu, już tak nie potrafimy. My mamy maski, odgradzamy się, stojąc blisko siebie, udaemy, że nie widzimy, rzadko zagadujemy, każdy biegnie w swoją stronę. Budujemy dystas i czujemy się niekomfortowo, gdy ktoś chce ten dystans skrócić.

Czuję się odarty z maski. Śmieję się w trakcie rozmowy jak dziecko, cieszę się tą bezpośredniością kontaktu. Ci ludzie dają mi energię, o której zapomniałem, na którą nie mam czasu. Ludzie tutaj wydają się bardzo, bardzo ubodzy, a jednak mam nieodparte wrażenie, że żyją bardziej niż my. Oni maja czas, podczas gdy czas posiada nas.

W moim filmie drogi uśmiecham się do ludzi znacznie częściej.

1 komentarz:

  1. Pieknie piszesz......tak nasz swiat jest inny ale moze uzupelnisz to czego Ci brakuje u siebie tym co teraz odkrywasz. Joasia

    OdpowiedzUsuń