| Zdjęcie i świat do góry nogami. Które linie będą największe? |
Mieszkając w otoczeniu pilotów Emirates, można podobno nasłuchać się ciekawych historii. Jedną z nich jest stan wojny pomiędzy Lufthansą a Emirates.
Dubaj Airport jest macierzystym portem lotniczym dla linii lotniczych Emirates, którego włascicielem jest sam emirat Dubaju, oraz która to linia ma ambicje zostać największa na świecie, choć jest jeszcze bardzo młoda. Jednym z najbardziej lukratywnych rynków są Niemcy.
Tak więc Emirates, przebojem wdzierając się na rynek, zdobywając klientelę znacznie wyższą jakością obsługi, bardzo nowoczesną flotą samolotów wyłącznie szerokokadłubowych i młodszymi stewardessami, stało się wrogiem dla Lufthansy.
Używam słowa „wróg” z rozmysłem. Jak inaczej nazwać taki element rozgrywki: wymuszanie przez wieżę kontrolną w Dubaju krążenie samolotu Lufthansy z Frankfurtu przez 2,5 godziny („jesteście 21. w kolejce do ladowania”), po czym piloci są zmuszeni do lotu do Abu Dhabi, aby dotankować, wracają nad Dubaj, gdzie jeszcze dla higieny wieża przetrzymuje pół godzinki nad miastem, by w końcu zezwolić na lądowanie?
To, że Emirates rządzi w Dubaju widać na lotnisku od razu. Pasażerowie obsługiwani przez te linie maja osobne wyjście z przylotów, obsługiwani sa w ten sposób poza kolejnością. Najmocniejsze jest to, że wiza do Zjednoczonych emiratów Arabskich jest znacznie tańsza, jeśli przylatuje się Emirates!
Ja miałem szczęście. Nad Dubajem samolot Lufthansy, którym przyleciałem, zatoczyć musiał tylko jedno 40-minutowe kółko. Walka w powietrzu o rynek niemiecki (i inne) trwa w najlepsze.
To, że Emirates rządzi w Dubaju widać na lotnisku od razu. Pasażerowie obsługiwani przez te linie maja osobne wyjście z przylotów, obsługiwani sa w ten sposób poza kolejnością. Najmocniejsze jest to, że wiza do Zjednoczonych emiratów Arabskich jest znacznie tańsza, jeśli przylatuje się Emirates!
Ja miałem szczęście. Nad Dubajem samolot Lufthansy, którym przyleciałem, zatoczyć musiał tylko jedno 40-minutowe kółko. Walka w powietrzu o rynek niemiecki (i inne) trwa w najlepsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz