Mamy niesamowite szczęście: trafiamy na święto, które jest raz do roku. Widzimy w pełnej krasie cały folklor, a więc nie tylko samą budowlę ze swoją ikonografią, ale również śpiewy, tańce i zebraną na tę uroczystość społeczność lokalną wyspy i lądu, przybyłą w odświętnych strojach.
Klasztory na wyspach i półwyspach jeziora Tana sprawiają niesamowite wrażenie. Są to okrągłe budowle z gliny, najczęściej z podłogą i dachem z bambusa, okalające wewnętrzne pomieszczenie o przekroju kwadratu. Ściany pomieszczenia wewnętrznego to absolutny raj dla znawców i miłośników ikonografii.
W ikonach odzwierciedlone jest całe bogactwo i tradycja kultury kościoła ortodoksyjnego. Jestem pod wielkim wrażeniem, tym bardziej, że Rafał bez mrugnięcia okiem pokazuje na poszczególne sceny i postaci, odtwarzając z nich opowieść właśnie tak, jak została ona zapisana.
Klasztory budzą we mnie nieznane pokłady szacunku. Etiopczycy uważają się za kolebkę chrześcijaństwa, a bogactwo kultury apokryficznej wzmocnione zostało całymi wiekami odcięcia Etiopii od świata. Kościół pełni trudną do ogarnięcia rolę w życiu duchowym Etiopczyków; te świątynie pachną historią, panujący w nich półmrok skłania do refleksji, a ich mnisi jawią się jako istoty ponad czasem.
Rafał okazał się absolutnym skarbem jako towarzysz podróży od kilku dni. To co widziałem na swoje własne oczy byłoby niczym, gdyby nie komentarz Rafała. Jak się okazało, Rafał jako jezuita i znawca literatury Wschodu, wie chyba wszystko o mistyce kościoła ortodoksyjnego. Dlatego oglądanie klasztorów i kościołów nie było dla mnie zwykłym zaliczaniem „ciekawych i kolorowych miejsc do oglądania", lecz poważną lekcją prowadzącą do zrozumienia wielkości historii Etiopii i etiopskiego kościoła ortodoksyjnego.
By pokazać wyjątkowość kompetencji Rafała – oto mała anegdota. Pod koniec oglądania kościoła Debre Birhan Selassje w Gondarze, Rafał pochylił się nad otwartą księgą umieszczoną w gablocie. „Po kroju czcionki, wygląda mi to na XVII. wiek" – mruknął, po czym zaczął na głos ją czytać. Uwaga: księga była napisana alfabetem podobnym do amharskiego, w języku ge'ez (wym. Gyyz) , starożytnym językiem królestwa aksumskiego, używanym jako język święty kościoła ortodoksyjnego. Obok nas jakiś tutejszy przewodnik zamarł w bezruchu z otwartymi ustami, po czym wykrzyknął „Do you speak Ge'ez?!... Do you come from Poland?!"
Szacunek i wyrazy uznania dla Twojego polskiego towarzysza!!! Masz wielkie szczęście, że go spotkałeś. A jak już kiedyś mówiłam, nic nie zdarza się przez przypadek.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
J.
Samo spotkanie tego człowieka jak widac było ci pisane, bardzo ważne jest z kim...
OdpowiedzUsuńPodróż Twoja będzie pełniejsza.
Przemek