czwartek, 10 lutego 2011

Dzień -7. W chaosie przygotowań - malaria.

Już został tylko tydzień do wyjazdu. Dzisiaj na tapecie temat malarii. Jak mieszkasz, pracujesz w "obszarze kultury europejskiej" - malaria wydaje się abstrakcją. I to jest właśnie zderzenie. Ja naprawdę nie wiem, z czym to się je. Bazuję na swoich wyobrażeniach, zaczynających się jeszcze od "Pustyni i w puszczy". Więc budzi to we mnie nieokreśloną obawę.

Moje jestestwo przeżywa zdarzenie racjonalnej analizy z poczuciem bezpieczeństwa. rozmawiam ze wszystkimi, którzy mogą coś na ten temat wiedzieć. Czytam wikipedię. Przypominam sobie, że moja nauczycielka angielskiego, na której zajęcia uczęszczałem w pracy w Warszawie - miała nawroty malarii.

Mój 'Ethiopian Connection' uspokaja mnie w majlu - malaria jest paskudna, ale na gross terenu Etiopii nieobecna. Sprawdzam w wiki - powyżej 2000 m.n.p.m malaria ze wzgledu na zbyt niska wilgotność i niższe temperatury raczej nie występuje. robię przegląd zaplanowanej trasy - jest tylko jedno kłopotliwe miejsce - Bahir Dar, 1830 m.n.p.m.

Czuję się uspokojony.

2 komentarze:

  1. Freue mich schon auf viele Reiseberichte an dieser Stelle! Kuss

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe, blog jest świeży, nikomu bliżej nieznany - ale anegdota już jest! Mianowicie moja żona dostała wiadomośc na Fejsbuku po szwedzku od mamy swojej szwedzkiej przyjaciółki (aktualnie w Hong Kongu) z pytaniem "nie znam polskiego - ale czy Bartek jest chory na malarię!?"

    OdpowiedzUsuń