No tak, mialem dzisiaj nie pisac, aby nie tworzyc relacji o niczym. W koncu nie dojechalem jeszcze na miejsce. Ale wszystko ma swoja przyczyne: mam nieoczekiwane kilkadziesiat wolnego czasu i dostep do komputera w frakfurckim Ibisie. Dzisiaj wiec bedzie grafomanstwo usprawiedliwione.
Dworzec lotniczy we Franfurcie zawsze budzi we mnie niepokoj. Nawet nie to, ze jest gigantyczny, nawet nie to, ze trzeba przechodzic dwie a nie jedna kontrole lecac do Polski. Wiec dlaczego? (alez ciezko pisze sie na tej niemoeckiej klawiaturze).
Przewijaja sie tu miliony ludzi, wiec mozna powiedziec: mamy oto w jednym miejscu globalna wioske. Ale ci ludzie nie rozmawiaja ze soba, kazdy jest w swojej podrozy. Widzisz wiec multikulturowa mieszanke, ktora plynie - kazdy w swoja strone. Kazdy zajety swoimi sprawami, swoim departure - arrival.
Mam dziwne uczucie, ze to generalna natura rzeczy - wlasnie dlatego stojac na srodku terminala A, posrod setek osob spieszacych do swojego gdzies, jestem sam, nie odczuwam wspolnoty.
A na koniec mala anegdota - oto ja, czlowiek zorientowany i zorganizowany, zaliczam wpadki jedna po drugiej. Wczoraj wsiadlem w autobus wahadlowy do hotelu. Ale nie ten co trzeba, tak wiec od wczoraj jestem ekspertem jesli chodzi o podlotniskowe miejscowosci. No a jak myslicie, skad mam teraz troche czasu? Bingo! Zle przeczytalem rozklad autobusow na lotnisko, i musze czekac prawie godzine na nastepny.
Zdaze na samolot?

Witaj Bartku!
OdpowiedzUsuń'Ke sera sera' - jeśli masz zdążyć - to zdążysz (tak po włosku, stoicku czy chińsku jak kto woli;). Niemniej lepiej, żebyś zdążył, bo jesteśmy ciekawi dalszych kolei Twej podróży (choć nie wiem czy z kolei też będziesz korzystał?;)
Podobne zjawiska jak zauważasz we Franfurcie generalnie mają miejsce w dużych miastach (zwłaszcza stolicach) i to w szczególności w krajach tzw. "cywilizacji zachodniej" (czytaj: cywilizacji pośpiechu, time management'u, ważnych i pilnych spraw, etc.). Ludzie pędzą gdzieś nie rozmawiając ze sobą na ulicy, w tramwajach, w metro..Oduczyli się - czy nigdy nie nauczyli konwersować bezinteresownie?
Pytanie tylko w czyim interesie tak naprawdę tak pędzą, czyje ważne sprawy usiłują realizować i czyim czasem zarządzają: sami swoim - czy może ktoś inny zarządza (w sposób często nieuświadomiony) ich czasem (tj. de facto życiem)..?
Udanego lotu & take care!
R.
Opowiem Wam taka historie. Pare lat temu bylem w shopping mall'u (Australia) i siedzial sobie jakis azjatycki facet. Pomyslalem sobie, widocznie turysta, i podszedlem, na a moglem udawac pilniaka i zasuwac po zakupy...zaprzyjaznilismy sie i przez nastepne pare miesiecy odwiedzalismy sie nawzajem na BBQ, itp...bylo bardzo milo i czlowiek czegos nowego sie nauczyl i poznaj interesujaca osobe.
OdpowiedzUsuńWykrzyknijmy zatem - Precz z Pędęm! :)