wtorek, 15 lutego 2011

Dzień -2. Reisefieber czyli nie lubię się pakować

Pakowania nie znoszę równie jak rozpakowywania. Każdy wyjazd: na konferencję, projekt, do rodziny, urlop rodzinny - pobiera swój haracz w postaci męki pakowania.

Im bardziej przyziemny powód wyjazdu, tym bardziej nie lubię się pakować. Nie lubię tego przymusu, tego miecza Damoklesa wiszącego mi nad głową. Tak, wiem - wystarczy załatwić to rach-ciach i po sprawie. To teoria, w moim przypadku nie działa. 

Teraz jest nieco inaczej. Celebracja, lekki stopień podniecenia znany mi ostatnio z wyjazdów na kajaki. Ten wyjazd to nie przymus. Oczami duszy wyczuwam już to oderwanie się od coraz bardziej mnie otaczającej rzeczywistości. Biorę do ręki sandały i czuję powiew ciepłego wiatru na moich stopach. Biorę obcinarkę do paznokci i ... no dobrze, zostawmy to ;)

Pakowanie to tez pakowanie informacji, pakowanie "na wszelki wypadek". Spisywanie adresów, telefonów, testament, ubezpieczenie, lista rzeczy do zapakowania, ksero wizy w paszporcie i milion drobiazgów, włączając w to takie trywializmy, jak sprawdzenie, czy mój telefon ma blokadę SIM-lock, czy nie.

Dobrze, że moja żona jest mistrzem przygotowań do wyjazdu. Jak mi z uśmiechem wyjaśnia - kto był konsultantem żyjącym przez 3 lata niemal wyłącznie z walizki, pewnych nawyków już nie zmieni. Jak za skinieniem czarodziejskiej różdżki pojawiają się przede mną miniopakowania szamponu czy mikrozestaw plastrów, nanotubka pasty do zębów - istne cuda miniaturyzacji dla osób często podróżujących. Nawet nie wiedziałem, że takie coś istnieje.

Celebracja. Reisefieber. Ech... przygodo...

Zaraz, zaraz... gdzie ja położyłem tą obcinarkę do paznokci? Nie lubię się pakować!

6 komentarzy:

  1. Bartku, taka żona to skarb:)
    (ale ten testament - naprawdę tym razem - przedwczesny!;)
    R.

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie, tu już widać skrzywienie aspiranta klasy średniej po przekroczeniu chrystusowego wieku: posprzątać, poukładać, pomyśleć o bezpieczeństwie, przyszłości.

    OdpowiedzUsuń
  3. Istnieje jeszcze jedno rozwiązanie problemu pakowania - chociaż muszę przyznać, że nieprzydatne w tej konkretnej sytuacji.
    Można stosować zasadę "wiecznej torby" - ja mam taką spakowaną na tygodniowe narty. Torba ma zawsze ten sam skład: jak wyjeżdżasz - czyste, jak wracasz - brudne, więc po wypraniu rzeczy nie trafiają do szafy, tylko bezpośrednio do torby. W dniu wyjazdu dokładasz tylko kosmetyczkę, gazety i książki. Gotowe
    BTW - od lat robię ten sam błąd - biorę na narty książki, chociaż praktycznie nigdy nie ma okazji ich czytać...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesli cos zapomne to sie pociesze, ze zawsze mam absolutne minimum - paszport i forsa

    OdpowiedzUsuń
  5. Czesc Bracie,

    Chetnie Cie wspre w tej wyprawie...juz podlaczylem Twe RSS do mojego
    Firefox'ia i bedel sledzil
    jak sie zanurzysz w otchlanie czarnego kontynetu. Cos mi to przypomina
    przygody Tomka z powiesci
    Alfreda Szklarskiego, ktore ja uwielbialem zanim wyjechalem z Polski.

    Ja czesto mysle o swojej wlasnej tulaczce po swiecie i gdzie sie
    znajduje. Napisz jak do tego
    wogole doszlo, do tej decyzji na wyjazd. Do jakiego stopnia oprozniasz
    sie z atrap dzisiejszego
    bytu.

    Mysle, ze bez kumpla, bedziesz mial bardziej autentyczny wyjazd, bo
    bedziesz tyle zdany na swe
    wlasne sily, umysl i serce, i wszelka polskosc bedzie musiala dac
    pierwszenstwo obywatelstwu
    swiata. Zobaczysz ile rzeczoma 'obdarza' nas nasza wlasna kultura i
    etnicznosc, tego sie nie
    da 'odklejic' od siebie zyjac z 40+milionami podobnych nam osob.

    Mama mi mowila, ze 'podroze ksztalca' - miej odwage, aby dac sie
    przeksztalcic na bardziej
    rdzennego Bartka....

    pozdrawiam i oczekuje wiesci...

    OdpowiedzUsuń
  6. @Rajfal - dziękuję za Twoje słowa, brzmią szczególnie z Twoich ust tj. klawiatury, jako człowieka, który emigrując w wieku 12 lat i mieszkają w USA, Nowej Zelandii i Australli dobrze wie, czym jest poszukiwanie własnej tożsamości.

    @Aleksander - fantastyczny pomysł! Teraz wiem już, czemu mi tak ciężko się wybrać na narty, jak wrócę - utworzę wieczną torbę.

    OdpowiedzUsuń