Sądziłem, że czas zaskoczeń minął razem z podróżą, ale wczoraj przeczytałem polemikę z moim tekstem
"Woda. Pokój. Edukacja." z otwartymi ustami. Dotarło do mnie, jak mało rozumiem z tamtego świata, jak mocno ograniczony jestem swoim wąskim spojrzeniem. Zdałem sobie sprawę, że jestem – pełen dobrych chęci – na dobrej drodze do nikąd.
Marek, który spędził sporo czasu w kilku afrykańskich krajach, napisał do mnie maila z niesamowitym komentarzem, który pozwalam sobie tutaj wkleić:
"Czego potrzebuje Etiopia jako kraj i społeczeństwo? Ja nie wiem. To inna kultura, inna cywilizacja, inna mentalność, inny tym samym system wartości ludzi tam żyjących. Na pewno są zafascynowani Zachodem, jego zamożnością, siłą i potęgą. Też by tak chcieli, ale niestety (czy raczej stety) nigdy tacy jak my nie będą.Nie mierz daleko, rozejrzyj się wokół siebie, a zobaczysz ten sam mechanizm. Spróbuj wpierw zaproponować coś sensownego dla własnego kraju, dla Polski i sprawdź, czemu Twe przemyślenia nigdy nie zostaną wprowadzone w życie.
A Etiopia? Piszesz o wodzie. A pomyśl, ze może wokół trudności w zdobyciu wody kreci się tamtejszy świat?
Poczytaj sobie "Zycie seksualne dzikich" Bronisława Malinowskiego. O seksie tam prawie zero, ale to świetna praca socjologiczno-etnograficzna z Triombriandow, gdzie Malinowski w pierwszej połowie XIX wieku robił swoje badania. Opisuje tam pewna historie, którą Ci przytoczę.
Otóż tubylcy ścinali tam drzewa za pomocą kamiennych siekierek. Prace przy produkcji tego narzędzia, a potem ścinanie drzew były niezwykle ciężkie i nużące. Przybyli misjonarze postanowili ulżyć ciężkiemu życiu dzikusów i za darmo rozdał kilka tysięcy stalowych toporów. I co się stało? Po kilku latach cala społeczność przestała istnieć, zapanował alkoholizm, rozpadły się więzi społeczne i rodzinne. Malinowski wykazał, ze wokół tworzenia kamiennej siekiery była zbudowana cala miejscowa kultura i cywilizacja. jej konstruktorzy i użytkownicy cieszyli się społecznym szacunkiem i uznaniem. W momencie, kiedy łatwo dostępne stały się narzędzia o wiele bardziej doskonale, cały ten system stał się nieprzydatny i upadł, a wraz z nim społeczność.
A może z wodą w Etiopii jest podobnie, kto wie?
Uwolnisz kobiety i dzieci od noszenia wody. Zniszczysz ich społeczna przydatność, zaburzysz istniejącą strukturę społeczną, co dalej? Więcej wody to więcej pól uprawnych. Przy ich technice rolniczej to pewna erozja i wzrost zasolenia gruntów, czyli długofalowy spadek wydajności, co w połączeniu ze wzrostem przyrostu naturalnego (więcej jedzenia, to więcej dzieci i dłuższe życie) spowoduje klęskę głodu i wojny o jedzenie.
Szkoły trzeba zbudować (skąd środki i fachowcy), ktoś musi w nich uczyć (skąd nauczyciele i jacy i czego będą uczyć). Był ONZ-owski program dla Afryki: laptop za 100$ dla każdego ucznia. Ok, ale laptopy leżą w magazynach szkolnych w dużych miastach, bo: nie ma ładowarek (zapomniano), nie ma prądu do ładowania laptopów, a poza tym, jak się coś popsuje, to koszt przewozu zepsutego laptopa jest wyższy niż koszt naprawy. No i brak nauczycieli do nauki posługiwania się laptopem, a na dodatek miejscowi rodzice się połapali, że jak ich dzieci będą umiały więcej od nich, to oni stracą szacunek potomków, a tym samym an starość dzieci ich utrzymywać nie będą i zdechną z głodu (a tam emerytur ani żadnych tam OFE nie ma). No i 300mln dolców poszło w błoto, a chciano dobrze.
Bydło. Jak dużo wody to dużo bydła, bo to symbol bogactwa. Jak mam więcej krów, owiec czy innych kóz, tom ważniejszy. A duża ilość bydląt to wyjedzenie zieleni, czyli erozja.
Tak wiec mocno bym uważał, zanim bym tam wodę im podłączył wszędzie.
Pokój społeczny. A gdzie się będą wykazywać młodzi mężczyźni, jak przechodzić inicjacje? I co im ciekawego zaproponujesz zamiast latania z kałachem po górach? Kałach to symbol prawdziwego mężczyzny. Przecież ci ludzie nic nie umieją, gdzie im dasz prace i co będą robić? Do systematycznej pracy nie są przyzwyczajeni, inna kultura i cywilizacja.
Jak zniknie strach i niepewność to wywrócą się do góry nogami istniejące relacje społeczne. Co wówczas?
Porównanie z Elblągiem chybione, odbudowy nie było z całkiem innych, bardziej prozaicznych powodów, znam problem. To tkwi w pochodzeniu powojennych mieszkańców Elbląga. Im to nie przeszkadzało, to byli prymitywni chłopi w swej masie, dla których cuda nowoczesnego miasta nie były potrzebne do życia. Jak się ucywilizowali, to sobie odbudowali.
Wpierw niemieckimi książkami (atlasy, książki medyczne, naukowe), w piecach palili, obecni leżą po antykwariatach i kupują resztki stawiając je w swych domach na poczesnym miejscu. Po prostu kultura niższa nałożyła się na kulturę wyższą, I są efekty do dziś zresztą.
Oni tam, w tej Etiopii są w dużej części nomadami. Wpierw poćwicz na polskich, słowackich i rumuńskich Cyganach, zobaczysz jak to działa.
Edukacja. Pięknie, ale jaka? Tam Kościół reguluje życie ludzi w stopniu bez porównania większym niż w Polsce, a spójrz jaki wpływ na poziom kształcenia w Polsce ma Kościół Katolicki? Etiopczycy są jeszcze bardziej religijni niż Polacy, religia jest dla nich ważniejsza niż woda, bezpieczeństwo i edukacja razem wzięte, jak chcesz to zmienić? Mają za sobą doświadczenie z dyktaturą Mengistu Mariama, Kościół Etiopski wyszedł z tamtych czasów dużo silniejszy niż KK w Polsce po socjalizmie.
Wpierw wprowadź w Polsce "planowanie rodziny", bez edukacji seksualnej, powszechnej antykoncepcji i równouprawnienia kobiet nic nie osiągniesz. To zrób to w Polsce. Wszak jesteśmy w UE, mamy Schengen, jesteśmy Biali i dostaniemy w tej materii wszystko, czego zechcemy od bajecznie przy sąsiadach Etiopii bogatych sąsiadów. Dostaniemy i co?
Rozejrz się wokół.
Bartku, Etiopczycy są dojrzali społecznie. Oni mieli cywilizację wówczas, kiedy my ganialiśmy się po krzakach, a raczej po bagnach na Prypecią. Pismo etiopskie jest jednym z najstarszych na świecie. Oni maja swoja cywilizacje, dostosowana do warunków naturalnych w jakich ona wzrosła i trwa.
Jak im pomoc? A czy oni w ogóle chcą naszej pomocy? Chcą od nas kasy, na pewno. Technicznych gadgetów? Oooo, jak najbardziej. Ale stanowczo sobie nie życzą naszej ingerencji w ich życie i relacje społeczne. I wcale sie im nie dziwię. A co my mamy im do zaproponowania? Alienacje społeczną? Powszechne psychozy, narkomanie i alkoholizm? Rozpad rodziny i wartości społecznych? Zanik wiary i moralności?
Oni nie widzą związku pomiędzy naszym dobrobytem i pokojem społecznym, a wyznawanym przez nas systemem wartości. Zresztą nie tylko oni. Polacy tez nie pojmują związku pomiędzy dobrobytem, a osiągniętym poziomem cywilizacyjnym będącym efektem zaszłości cywilizacyjnych mechanizmem społecznym w jakim obecnie funkcjonujemy. Guzik wiemy o innych kulturach, własną historie znamy w wersji bajkowej i mitycznej (jak Etiopczycy) i dlatego nie jesteśmy w stanie gruntownie się zmienić. Jak oni.
Dzisiejsza Etiopia jest efektem blisko 3 tysiące lat egzystencji, nic tego nie zmieni i jeśli chce się im pomoc, to trzeba to uwzględnić. A jeśli się to uwzględni, to się okaże, ze niewiele im pomoc możemy.
Wiesz, w Afryce Środkowej Biali zaczęli masowo leczyć miejscowych z anemii sierpowatej, bo stwierdzili, że choroba ta powoduje niższy rozwój intelektualny dzieci (licha krew, kiepskie odżywianie całego organizmu, dużą podatność na inne choroby). No i się zaczęło. Anemia w odwrocie, ale za to masowo ludzie zaczęli chorować na śpiączkę afrykańską, chorobę w tamtych warunkach śmiertelną (dla dorosłych i dzieci). I co się okazało? Ze wirus anemii blokuje zakażenie śpiączką. Z anemią można żyć kilkadziesiąt lat, zajść w ciążę, urodzić i odchować dzieci (też chore, ale żyjące i dalej się rozmnażające). Można pracować, uprawiać pola, żyć normalnie. A ze śpiączka tego wszystkiego się nie da. Wydano mnóstwo kasy bez sensu, zaniechano leczenia. A ile nieszczęścia ludzkiego przy okazji wygenerowano?
Mógłbym dać jeszcze przykład jak okoń nilowy wprowadzony "z dobroci serca" do Wielkich Jezior Afrykańskich doprowadził do wycinki lasów, erozji gleb i głodu, ale takich przykładów jest multum.
Surowce naturalne nie mają nic do rzeczy. Istotnym jest to, kto tam żyje i na jakim jest poziomie cywilizacyjnym. Dobór naturalny działa, bardziej sprytne odłamy gatunku przejmują od tych bardziej prymitywnych ich zasoby naturalne. Kiedyś przeganiano takich z żyznych ziem, teraz wystarczy przejąć ich zasoby. Jak by byli bardziej niż my zorganizowani, to by to samo z nami zrobili, nie mam żadnych wątpliwości.
Broń jest elementem wtórnym, pierwotny jest poziom cywilizacyjny danej społeczności. W Izraelu każdy Żyd ma bron (jak chce) i co? Nikt do nikogo nie strzela, nie obala rządu, nawet masowo na Arabów nie polują (a mogliby) zostawiając brudną robotę wyspecjalizowanym służbom. A w Szwajcarii? Chłopie, oni tam mają po domach ciężką broń maszynową, granaty, amunicje i podręczne wyrzutnie rakiet p-panc. I jeszcze im ich rząd wymienia ten towar na nowszy (za darmo!!), w końcu postęp w militariach jest. I co? I nic. Spokój, cisza, tylko dzwonki krowom po halach dzwonią, a po miastach rowerowe (dzwonki).A rozdaj i polowe tego, co ma Szwajcaria np. na Bałkanach, o Afryce nie wspominając. Sam wiesz, jak sie to by skończyło. Broń wtórna jest, ważne, co w głowach.
Etiopia będzie się rozwijała w tempie swoistym, typowym dla niej samej. Jak Polska. Postęp zawsze musi przyjść z zewnątrz. Popatrz na nasz kraj. Oni tam maja "w plecy", bo wokół nic pozytywnego nie ma, ale sami też coś robią. Z Eryteą spokój, nawet coś tam handlować zaczęli ze sobą. Ale na wiele bym nie liczył. Do nich też znajduje zastosowanie powiedzenie o Polsce. Polska jest jak dziecko z zespołem Downa. Kochać go trzeba, ale cudów spodziewać się nie należy."