Bilety lotnicze tym razem kupione na Turkish Airlines - nie były do końca szczęśliwe, a może oferowały zmienny los. Ja sam żałowałem, że sama podróż to raptem 10 dni, to naprawdę mało, i - choć taryfa nie pozwalała - marzyłem o wydłużeniu podróży. Dla kumpla i tak czas pocięty na żyletki - wylot w dniu w którym ma opublikować ważny raport, zapowiadał morderczy wyścig z czasem. I stało się - Turkish zaczął mieszać.
Przesunięcie lotu z Warszawy do Stambułu o półtorej godziny spowodowało, że niemożliwa stała się przesiadka tego samego dnia na lot do Addis Abeby. I Turkish proponował - możecie polecieć albo wcześniej, albo później. I kumpel wypadł - nie może wcześniej, a później... no cóż, nie ma sensu lecieć dosłownie na parę dni, wiążąc zresztą resztę grupy obowiązkiem powrotu po niego do Addis, aby go odebrać z lotniska.
Dla pozostałych - ten los okazał się o tyle szczęśliwszy, że żałując zbyt krótkiej podróży, otrzymaliśmy możliwość jej bezpłatnego przedłużenia przy biletach, przy których formalnie już nic zmienić się nie dało. I tak, zamiast w piątek 27.04 polecimy na raty - dwóch już we wtorek 24.04, a trzeci do spółki 26.04.
środa, 28 marca 2012
piątek, 9 marca 2012
Etiopia sequel - tym razem w czterech
Mój blog na tyle spopularyzował egzotyczne kierunki wśród znajomych, że gdy padło hasło - jadę po raz drugi do Etiopii, tym razem od razu uformowała się z tego drużyna czterech chłopa - no proszę! Każdy odpowiedzialny w życiu, łącznie ojcowie ósemki dzieciaków (i dziewiąte w drodze), ale gdzieś tęsknota za samym sobą, za spojrzeniem na świat odległy rzuca nas do kupna biletów lotniczych.
Podróż planowana na 28.04 - 06.05 ma zminimalizować wykorzystanie limitów urlopowych. Termin niezbyt szczęśliwy, bo po prostu to jest mało czasu w kraju, gdzie podróże liczy się nie w godzinach, tylko w dniach, a pora deszczowa potrafi pokrzyżować plany drogowe, i to dosłownie.
10 dni na taki kontynent, i taki kraj to bardzo mało. Już zaczynam żałować, że będę tak krótko. Ale cóż, radujmy się tym, co mamy :)
Podróż planowana na 28.04 - 06.05 ma zminimalizować wykorzystanie limitów urlopowych. Termin niezbyt szczęśliwy, bo po prostu to jest mało czasu w kraju, gdzie podróże liczy się nie w godzinach, tylko w dniach, a pora deszczowa potrafi pokrzyżować plany drogowe, i to dosłownie.
10 dni na taki kontynent, i taki kraj to bardzo mało. Już zaczynam żałować, że będę tak krótko. Ale cóż, radujmy się tym, co mamy :)
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)